Geoblog.pl    MaG    Podróże    Sardynia na żaglach    Koniec rejsu
Zwiń mapę
2010
22
lip

Koniec rejsu

 
Włochy
Włochy, Cagliari
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1929 km
 
Budzę się po raz kolejny ok.3:30 i widzę, że niebo zaczyna się delikatnie różowić na wschodzie. Niby spać się chcę, ale wiem, że jak teraz usną to obudzę się już po wschodzie słońca wiec schodzę szybko po aparat i zaczynam bawić się fotkami w oczekiwaniu na prawdziwy wschód słońca. Obserwuję jak dwumasztowy jacht pod francuską banderą podnosi kotwicę i odpływa powoli w kierunku wschodzącej za wody czerwonej tarczy słońca. Po raz kolejny przekonuję się, że wschód słońca jest dużo bardziej magiczną chwilą niż zachód.
Dzisiaj wszyscy wstają niewyspani z powodu tej złośliwej nocnej fali. Dzisiejszy etap jest krótki, pod wiatr i przebiega w poprzek trasy statków handlowych i pasażerskich wpływający do i wypływających ze stolicy Sardynii czyli Cagliaru, dlatego w całości pokonujemy go na silniku walcząc z nieprzyjemną falą. Gdzieś po 14:00 cumujemy w marinie w Cagliari, to już niestety koniec rejsu. Sprawdzam w nawigacji, że nasze B&B jest gdzieś bardzo blisko mariny, umawiamy się z Adamam, Magdą, Bartkeim i Jurkiem na wspólne piwko na mieście wieczorem, pakujemy się i ruszamy z torbami na ląd, odprowadzając po drodze na przystanek Przemka, który już dzisiaj ma samolot do Polski.
Nasz B&B okazuje się mieszkaniem w zwykłym sardyńskim bloku, które zostało przerobione pod wynajem. Dostajemy duży pokój wyposażony w klimatyzację, duży taras, ekspres ciśnieniowy do kawy i lodówkę, do tego osobną łazienkę tylko dla nas (każdy z pokoi miał taką łazienkę zamykaną na klucz), jest super. Wreszcie można się porządnie wyszorować, przebrać i poleżeć na łóżku. Ucinamy sobie godzinną drzemkę, po czym ruszamy do centrum coś zjeść. Tradycyjnie trafiamy na sjestę i wszystkie normalne knajpy są zamknięte do 19:00-20:00. Tym razem nie mam siły czekać i w końcu zjadamy doskonałe paninni w sympatycznym barze na początku starówki. Miasto z początku budzi w nas niechęć – duże (blisko 400 tys. mieszkańców), z intensywnym ruchem ulicznym i tłumem ludzi ze wszystkich stron świata jest jakieś takie „nieurlopowe” i zupełnie inne niż miasteczka na zachodnim wybrzeżu Sardynii. Jednak spacer po wąskich uliczkach starówki, potem kawka w barze przy marinie i wreszcie wspólny wieczór z resztą naszej załogi na starówce zmienia nasze nastawienie do miasta. Jest duże ruchliwe, ale też pełne życia, ciekawych postaci, przepięknych budynków. Wieczór mija szybko po czym każdy udaje się w swoją stronę – my do naszego B&B, Adam z Magdą na jacht, a Jurek z Bartkiem do hotelu. Umawiamy się z „profesorkami” (czyli Jurkiem i Bartkiem) na następny dzień na kolację, żegnamy z Żuchlami, bo planują popłynąć gdzieś do zatoczki i do domu spać. Pierwsza noc w normalnym łóżku…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
MaG
Marcin Gałązkiewicz
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 68 wpisów68 5 komentarzy5 352 zdjęcia352 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.09.2011 - 18.09.2011
 
 
09.09.2010 - 19.09.2010
 
 
07.07.2010 - 25.07.2010