Geoblog.pl    MaG    Podróże    Maroko 2009    Fez i okolice
Zwiń mapę
2009
23
wrz

Fez i okolice

 
Maroko
Maroko, Fez
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3331 km
 
O 7:45 budzimy się – mamy już 15 minut opóźnienia w stosunku do planu  Schodzimy na śniadanie, które zjadamy w przyhotelowym ogrodzie pełnym pięknych palm, kaktusów, agaw, kwiatów i soczystej zielonej trawy. Dokoła stołu kręci się kocur – koty będą nam towarzyszyć podczas całego urlopu.
Ok. 9:15 wyjeżdżamy z hotelu. Zatrzymujemy się przy lokalnym sklepiku i ja z Dorotą robimy zakupy na drogę – zgrzewka wody, coca-cola, świeżutkie jeszcze ciepłe chlebki pita, jabłka i jakieś słodycze. Fajnie nam się „rozmawia” ze sprzedawcą, aż ręce bolą.
Teraz już kierujemy się na Fez. Po wyjechaniu na autostradę (płatna – bramki na wjeździe i zjazdach) podróż jest komfortowa – ruch jest niewielki, nawierzchnia dobrej jakości, widoki najpierw na ocean, a następnie na góry przepiękne, samochód bardzo wygodny. Trzeba się tylko przyzwyczaić, że tutaj postój na autostradzie nie jest czymś niezwykłym, a i przechodzenie (Marokańczycy nie biegają – no chyba, że na olimpiadzie czy innych zawodach) pieszych przez jezdnię nie jest rzadkością. Jeszcze na Policję trzeba uważać, bo widać jej naprawdę sporo – liczne lotne patrole na ślicznych motocyklach BMW, chowający się w krzakach (czasami nawet na pasie rozgraniczającym jezdnie) „radarowcy” z laserowymi miernikami prędkości, a przy każdym wjeździe do miejscowości policyjna kontrola. Zauważyliśmy jednak, że taka stacjonarna kontrola przed miastem sprawdza tylko lokalesów, turystów nie zatrzymują. Niestety zasada ta nie dotyczy Policjantów z radarami, o czym mieliśmy się przekonać ładnych parę dni później…
Na razie około 13:00 stajemy na kawę i ciacho w „Oasis Cafe” (sieć przydrożnych kafejek godna polecania) przy stacji benzynowej. Stoliki na powietrzu pod dachem rzucającym cień, dookoła palmy, agawy i różnokolorowe kwitnące kwiaty – czujemy się jak w prawdziwej oazie. Do tego kawa i ciasto są przepyszne, a Gosia znajduje przylegający do kawiarni plac zabaw – pełnia szczęścia i prawdziwie urlopowy relaks. Spore wrażenie robi na nas przydrożny „meczet” – pomieszczenie w budynku stacji benzynowej, do którego kierowcy i pasażerowie mogą wejść się pomodlić, zero jakiegoś mułły czy omara… U nas by to nie przeszło.
Mijamy Meknes bokiem i dojeżdżamy do Fez, które też mijamy opłotkami kierując się do naszego hotelu – Hotel Moulay Jacob w miejscowości… Moulay Jacob. Boczna droga jest nawet niezłej jakości, pusta i z pięknymi widokami na okoliczne wzgórza. Ok. 14:30 jesteśmy w naszym hotelu – jest super: stylowa recepcja w marokańskim stylu, piękny basen, wszystko otoczone bujną, różnorodną roślinnością. Ostatecznie kwaterujemy się w tzw. „dużym” bungalowie – mamy salon, 2 sypialnie, 2 łazienki i rodzaj tarasu czy zagrodzonej werandy przed wejściem. Oczywiście należy przyłożyć marokańską miarę do standardów czystości, ale w końcu to ma być PRZYGODA! Przynosimy z sąsiedniego bungalowa plastikowe krzesła i stolik i mamy kącik na wieczorną imprezkę pod gołym niebem.
Po zakwaterowaniu się idziemy na basen, gdzie spędzamy 2h na pływaniu, opalaniu się i wygłupach. Basen mamy wyłącznie dla siebie, generalnie w całym ośrodku nie widać żywej duszy. Po basenie idziemy się przejść do miasteczka Moulay Jacob z nadzieją na znalezienie jakiejś „lokalnej” restauracji na kolację. Spacer jest wprawdzie malowniczy, ale kończy się niepowodzeniem – w miasteczku nie ma nic poza meczetem i chałupami mieszkańców, do tego grupa wyrostków obrzuca nas kamieniami… Dziewczyny już są lekko „wycofane” ,więc ostatecznie wracamy do hotelu i zamawiamy kolację w restauracji hotelowej. Tym razem nie tradycyjny tagin tylko jakieś mięso po prowansalsku. Oczywiście danie jest wyśmienite, a lokalne „la wino” jeszcze lepsze, więc kolacja w sumie zajmuje nam ponad 2h. Wieczór kończymy na „werandzie” naszego domku – grając w kości przy świetle latarki i księżyca oraz popijając drinki. Jest cuuudniiiieee…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
MaG
Marcin Gałązkiewicz
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 68 wpisów68 5 komentarzy5 352 zdjęcia352 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.09.2011 - 18.09.2011
 
 
09.09.2010 - 19.09.2010
 
 
07.07.2010 - 25.07.2010