Geoblog.pl    MaG    Podróże    Moto Chorwacja 2010    W góry!
Zwiń mapę
2010
23
maj

W góry!

 
Słowacja
Słowacja, Poprad
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 341 km
 
Na miejsce zbiórki wybraliśmy stację Lukoil za Magdalenką na trasie krakowskiej, gdzie mieliśmy być na 8:00. O 7:30 wystartowałem z Piaseczna, gdzieś w Magdalence dostałem SMS-a od Roberta, że trochę może się spóźnić, o 7:50 byłem na miejscu i czekałem z moją Suzą w gotowości.
Parę minut po 8:00 dojrzałem jakąś zapakowaną Afrykę mijającą w wielkim pędzie stację i grzejącą na Radom. Oczywiście uznałem, że to Robert nie zauważył stacji i już miałem zamiar wsiadać na motocykl i jechać za nim zajeżdżając po drodze na każdą ze stacji benzynowych. Pewnie byśmy się tak szukali do Radomia…:) Robert podjechał parę minut po 8:00 i po krótkim obejrzeniu motków i bagaży ruszyliśmy w drogę. Plan na przejazd Polski ze względu na powodzie był ograniczony do minimum – tniemy na Barwinek przez Radom, Rzeszów.
Do Radomia droga zeszła błyskawicznie, w Radomiu znaki objazdu wykierowały nas na… Kraków zamiast Rzeszowa, ale nie ma tego złego… W Szydłowcu odbiliśmy na żółte drogi i pojechaliśmy nimi przez Starachowice do Ostrowca Świętokrzyskiego. Tam panowie z GDDKiA zrobili nam OS typu off-road i jakieś 3 km przejechaliśmy po szutrze zmieszanym z kamieniami (pokładówka pod pierwszą warstwę asfaltu). Z Ostrowca szybkim strzałem do Rzeszowa, po drodze tankowanie i kawa na jakimś Orlenie, ja leję Vervę, Robert do swojej Afryki zwykłe paliwo Euro95.
„Spoko! Przecież jakości broni tu orzeł…” śmiejemy się i jedziemy dalej. Rzeszów objechaliśmy szybko z rzutem oka na pomnik zwany potocznie hm… „cipą” i wyjechaliśmy na trasę na Barwinek. Pisałem już, że była piękna pogoda od rana? No więc była, słońce świeci, asfalt suchy, opony rozgrzane, ruch umiarkowany – idealnie. Teraz ja prowadzę, wyprzedzam kolejne auta, zerkam w lusterko upewniając się, że Robson leci z tyłu. Na jednej z prostej jakiś „miszcz prostej” z Laguny na blachach RNI (Nisko?? Najedziemy ogniem i mieczem…:)) postanowił się ze mną pościgać do następnego zakrętu, przez co musiałem zredukować 2 biegi w dół i wcisnąć mu się przed maskę. Za następnym zakrętem zerkam w lustro i … Nosz q.rva nie ma Robsona! Staję na poboczu, czekam 1, 2, 3 minuty, a w głowie już krążą czarne myśli głównie z udziałem tego ćwoka z Laguny (bo jego też nie widzę). Zawracam i jadę powoli z powrotem rozglądając się na boki… Robson stoi na poboczu i pokazuje, że Afryka zdechła. Uff, więc to tylko awaria…
Objaw jakby zabrakło paliwa – nie odpala. Afryka to prosta konstrukcja i psują się w niej dwie rzeczy – regulator napięcia i pompa paliwa (a właściwie styki się w niej wypalają). Regulator świeżo wymieniony więc dawaj dobieramy się do pompy. Sprawdzamy po kolei: paliwo dochodzi do pompy, paliwo wychodzi z pompy, styki działają poprawnie. Może świece – wykręcamy jedną łatwiejszą do dostania się – też jest OK. Ki czort? Robson wkręca ją z powrotem i próbuje odpalić – nic, przekręca kranik na rezerwę i… odpala, potem się okazuje, że nawet bez założonej jednej fajki na świecy. Wygląda na to, że jakiś syf z paliwa zapchał pompę, a po jej rozkręceniu wyleciał razem z resztkami paliwa na ziemię. Słońce naparza bezlitośnie, więc szybko składamy plastiki do kupy, pakujemy się w ciuchy i w drogę, mamy jakieś 30 minut „w plecy”. Dalej droga do granicy bez przygód nie licząc niespodzianek w postacie 3 czy 4 kolejnych świateł z ruchem wahadłowym – wygląda na to, że się lewy pas zarwał i obsunął w dół. W końcu Barwinek i postój pod sklepem na Słowackiej ziemi.
Napis na tablicy sugerował, że należy coś kupić w sklepie, żeby tu stać, więc nabyłem jakąś wodę mineralną.
Za Barwinkiem świat się od razu zmienił – drogi mniej zatłoczone, asfalt lepszy, więcej zakrętów. Zaraz za Svidnikiem skręcamy w prawo na drogę numer 77 biegnącą przez góry do Bardejowa. Droga – marzenie motocyklisty, pusta z przepięknymi widokami, zresztą sami zobaczcie na fotkach.

W pewnym momencie przy jakiejś cygańskiej wiosce macha nam kciukiem w dół jakiś „harlejowiec”. Zatrzymujemy się i okazuje się, że mu „startaczka umierła” i trzeba go popchać. Pchanie armatury nie należy do przyjemnych więc zaczynamy we dwóch, ale po chwili Robert pokazuje na coraz bardziej zbliżające się do naszych motocykli cygańskie dzieciaki i każe mi zostać przy motkach, a on sam (strongman czy co??) odpala z popychu chopera Słowaka. Ten nam dziękuje i jedzie do domu. Teraz zagadka – dlaczego nikt z kilkudziesięciu osób przyglądających się całej zabawie nie pomógł wcześniej Słowakowi?
W Bardejowie postój w przydrożnej knajpie i późny (ok. 17:00) typowo słowacki obiad – „wyprażanyj sir”, „hranolki” i 0.5 litrowa Kofola z kija. Z Bardejowa ruszyliśmy drogą 68 na Presov , gdzie pojawiły się pierwsze krople deszczu i błyskawice kręcącej się w pobliżu burzy. W drodze do Popradu zaskoczył nas kilkukilometrowy tunel – pojawił się akurat w momencie kiedy zaczynało padać i dał nam odetchnąć przez kilka minut od deszczu. Kawałek za tunelem widzimy na wzgórzu zamczysko, jakich na Słowacji nie brakuje – to zdaje się Spisskie Podhradle, ale głowy sobie nie dam uciąć. Robimy foty w deszczu i rura dalej do Popradu.
W Popradzie GPS prowadzi nas na rekomendowany przez Micka hotel Penzion Atrium, wskutek czego przejeżdżamy motocyklami przez środek rynku – deptaku. Nie czynimy nikomu krzywdy bo na rynku nie ma ani jednej osoby, cała starówka wygląda na wymarłą.
Hotel mogę za Mickiem polecić z czystym sumieniem – w kroplach kolejnego deszczu rozpakowaliśmy motocykle z bagaży i wstawiliśmy je do… hotelowej spiżarni – tuż obok worka ziemniaków i beczki z ogórkami…:)Wieczór minął nam w hotelowej restauracji ze Złotym Jastrzębiem z nalewaka i wymianie wrażeń z pierwszego dnia jazdy – za nami ponad 600 km, z tego 200 po pięknych słowackich drogach.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
MaG
Marcin Gałązkiewicz
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 68 wpisów68 5 komentarzy5 352 zdjęcia352 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.09.2011 - 18.09.2011
 
 
09.09.2010 - 19.09.2010
 
 
07.07.2010 - 25.07.2010