Geoblog.pl    MaG    Podróże    Sardynia na żaglach    Na Carbonare!
Zwiń mapę
2010
24
lip

Na Carbonare!

 
Włochy
Włochy, Terra Mala
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1989 km
 
Wstajemy znowu ok.10:00 i dzięki temu już o 11:00 ruszamy Burgmanem (który grzecznie stał całą noc na chodniku przed blokiem) za miasto. Po 30 minutach mijamy naszą wczorajszą plażę i jedziemy dale. Wieje chyba jeszcze mocniej niż wczoraj, Ania w stresie, ja już się do wiatru przyzwyczaiłem i mi nie przeszkadza. Naszym celem na dzisiaj jest przylądek Capo Carbonara, najbardziej na południowy wchód wysunięta część Sardyni. Mamy tam coś koło 100km. Po drodze zajeżdżamy do kilku przydrożnych wiosek, w jednej z nich postanawiamy poleżeć na zupełnie pustej plaży. Spędzamy tam ponad 1,5h i mamy okazję zobaczyć jak ratownicy wyławiają z wody ogromną meduzę - ledwo się im zmieściła na dwie łopaty!
Po przerwie na plaży jedziemy dalej i trafiamy do ekskluzywnej mariny przy pięciogwiazdkowym hotelu (pierwszy hotel przy plaży jaki widzieliśmy na Sardynii). Wciskam się obok zamkniętego szlabanu i po chwili parkujemy pod cafe barem. Barmanką tam jest przepiękna czarnoskóra dziewczyna – spokojnie mogłaby by być super top modelką, nawet Ania przyznała, że jest wręcz idealna…:) Kawa i lody były też nienajgorsze, więc spędzamy w marinie jeszcze z 15 minut spacerując po falochronie, po czym ruszamy dalej. Zaczyna się krajobraz górski, droga robi się też górska – serpentyny, barierki odgradzające od kilkunastometrowej przepaści, piękne widoki na morskie zatoki. Cały czas pniemy się w górę zajeżdżając na co ładniejsze miejsca widokowe i plaże. Niestety tempo mamy przez to słabe, a wiatr się wzmaga jak to w górach i w końcu wspólnie decydujemy, że rezygnujemy z dojechania do Capo Carbonara i wracamy do Cagliari, szczególnie, że ja muszę najdalej do 20:00 oddać skuter do wypożyczalni. Powrotna droga mija nam szybko, zostawiam Anię na kwaterze a sam odprowadzam skuter. Na szczęście zdawanie przebiegło sprawnie, obsługujący mnie tym razem właściciel jak usłyszał, że pojechaliśmy skuterem na Capo Carbonara określił mnie jako „crazy freak” tłumacząc, że przy takim wietrze to jest zbyt niebezpieczne nawet dla ciężkiego motocykla, a nie tylko maxi skutera. To było mi to wczoraj powiedzieć…:)
Wieczorem udaje nam się wreszcie zwiedzić górną części starówki, w tym usytuowany na wzgórzu bastion San Remy górujący nad całym miastem. Panoramy z jego „tarasu” jest niesamowita, a atmosfera pikniku i zabawy jest nietypowa jak na tak wiekowy zabytek – u nas to by tam pewnie tylko muzeum było, a tu dzieciaki jeżdżą na deskorolkach, młodzież pije piwko na ławeczkach, stoliki pod parasolami obsiadają turyści. Bardzo nam się tam podobało i ocena Cagliari podskoczyła od razu o kilka punktów w górę. Wracamy do dolnego miasta i tam siadamy w uroczej trattorii na pożegnalną ucztę – krewetki, kalmary, wędzony tuńczyk, tiramisu, caprese, włoskie wino, będzie nam tego brakować w kraju…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
MaG
Marcin Gałązkiewicz
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 68 wpisów68 5 komentarzy5 352 zdjęcia352 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.09.2011 - 18.09.2011
 
 
09.09.2010 - 19.09.2010
 
 
07.07.2010 - 25.07.2010