W piątek po pracy Ania jedzie prosto z pracy samochodem do domu moich rodziców do Zwolenia, a ja wracam do domu, pakuję motocykl i mam nim dojechać. Celowo nie oddałem żonie żadnych bagaży, żeby sprawdzić jak będzie się zachowywał tak obładowany motocykl. Ok. 16:50 startuję spod bloku w Piasecznie. Motocykl prowadzi się koszmarnie – odnoszę wrażenie, że przednie koło nie dotyka asfaltu, a przy manewrowaniu co chwilę próbuje mi się przewalić na bok. Po kilku km przepychania się w korku z Piaseczna na Zalesie ciężar już mi przestaje przeszkadzać, jedynie na szerokość motocykla muszę uważać. Jadę celowo trochę okrężną trasą przez Grójec, Białobrzegi, Kozienice do Zwolenia, żeby protestować zachowanie motocykla na TKC80 z pełnym obciążeniem. Bez żadnych przygód docieram do Zwolenia i parkuję motocykl – wygląda imponująco z tą wieżą Eiffla z tyłu.