Geoblog.pl    MaG    Podróże    MotoMontenegro2011    Jezioro wcale nie Czarne czyli dzień bez motocykli...
Zwiń mapę
2011
08
wrz

Jezioro wcale nie Czarne czyli dzień bez motocykli...

 
Czarnogóra
Czarnogóra, Žabljak
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1055 km
 
Noc mija w absolutnej ciszy. W domkach jest zadziwiająco ciepło, biorąc pod uwagę zimno na zewnątrz, śpi się doskonale. Rano chyba każdy z nas wychodząc z domku wydaje z siebie tzw. „polskie wow!” czyli okrzyk „o kur…!” na widok panoramy roztaczającej się z naszego kempingu. Potężny masyw Medjeda (2287 m n.p.m.) wydaje się być na wyciągnięcie ręki, w tle Bobotov Kuk (2523 m n.p.m.) i reszta masywu Durmitor. Do tego błękitne niebo, ciepłe słońce rozgrzewające chłodny poranek. Dzisiaj pierwszy raz na tym wyjeździe nigdzie się nam nie śpieszy, więc powolnie wstajemy i odbywamy poranną toaletę. Na kempingu jest jeden centralny budynek z 4 kabinami prysznicowymi i kibelkami oraz osobno przy naszej części campingu drugi budynek z samymi kibelkami. Jest to więcej niż wystarczające biorąc pod uwagę, że poza naszą 7-ką jest jeszcze jeden camper z jakimiś francuzami, jeden namiot z polskim starszym małżeństwem i jeszcze ze 2 namioty jakichś młodych ludzi.
Śniadanko w wiacie smakuje jak w najlepszej knajpie. W trakcie śniadania Justyna wykrzykuje: „Zobaczcie! Jeleń!”. Poruszeni tym okrzykiem poderwaliśmy się we wskazanym kierunku, żeby po chwili niemal tarzać się na trawie ze śmiechu, bo jeleń okazał się krową o popularnej tutaj maści szaro-beżowej. Już do końca wyjazdu na krowy mówiliśmy jelenie….  Bober dla odmiany rozszyfrowuje nam używany przez niego skrót KBKS = Krótkie Bojowe Kalesonki Sportowe… 
O 11:00 ruszamy na pieszą wycieczkę w góry. Prawie wszyscy bo Bober jako przedstawiciel gatunku homo motorizacius wybrał samodzielne kręcenie się Vstromem po okolicy. Szlaki piesze w Durmitorze są dobrze oznaczone farbą, ale niestety wszystkie jednym kolorem i brak na nich opisu dokąd prowadzą. W rezultacie zamiast najkrótszą drogą do Czarnego Jeziora (30 minut) to idziemy ponad godzinę szlakiem wiodącym na Savin Kuk. Trasa jest piękna –świerkowy las i kamieniste ścieżki jak w naszych Tatrach, gołoborza jak w naszych Świętokrzyskich, do tego co chwilę mamy widok na szczyty dwutysięczników.
W pewnym momencie orientujemy się, że idziemy nie tym szlakiem i postanawiamy się kawałek wrócić i potem już szybko trafiamy nad Czarne Jezioro. Jezioro jest cudownie błękitne nie czarne, wygląda trochę jak nasz Czarny Staw Gąsienicowy, a w skutek niskiego poziomu wody podzieliło się na 2 jeziora. Widoki nadal powalają, te góry mają w sobie coś magnetycznego – to gołe granitowe ściany niczym nie porośnięte i nie przecinane kanionami górskich potoków (w Durmitorze praktycznie cały opad spływa w dół krasowymi tunelami pod powierzchnią skał, nie ma więc typowych dla naszych Tatr potoczków, strumyczków i ruczajów).
Idąc ścieżką dookoła jeziora trafiamy na Titovą Pecinę czyli Jaskinię Tita – tutaj w czasie niemieckiej okupacji Jugosławii Josip Tito wraz ze sztabem przybocznym przebywał prawie 2 tygodnie i tu zaplanował kontrofensywę partyzancką, która de facto doprowadziła do wyzwolenia Jugosławii.
Po przeliczeniu odległości i czasów przejść na mapie dochodzimy do wniosku, że nie damy rady wejść na Medjeda, wg przewodnika to wycieczka na 7-9h, a my mamy już 13:00 i dopiero doszliśmy do początku szlaku na szczyt. Szkoda, bo góra przyciąga. Ja już wiem, że wrócimy tu z Anią na kilka dni przejść wszystkie szlaki w górach. Na forum górskim spotkałem opinię, że w 4-5 dni można schodzić Durmitor w 100%, idealny plan na któryś z kolejnych urlopów – trekkingowo-motocyklowy wyjazd to by było to. Póki co obchodzimy Czarne Jeziero dookoła i nie mając innych planów… siadamy na piwku nad jego brzegiem.
Po powrocie na Ekocamp zgarniamy czekającego już na nas Bobera i pieszo (!!) idziemy do Żabljaka na obiad. Knajpa inna, ale znowu jest bardzo smacznie i bardzo dużo. Jeszcze tylko sklep, powrotny spacer i znowu siedzimy przy Vranacu w wiacie na naszym kampie. Na szczęcie żaden Polak o 5:00 wstawać nie planuje, więc nikt nas nie niepokoi i gawędzimy sobie znowu do północy, ubierając się we wszystkie ciepłe ciuchy łącznie z motocyklowymi. A w domkach ciepło i koszulka czasami to za dużo, idealna izolacja termiczna…
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
MaG
Marcin Gałązkiewicz
zwiedził 5% świata (10 państw)
Zasoby: 68 wpisów68 5 komentarzy5 352 zdjęcia352 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
03.09.2011 - 18.09.2011
 
 
09.09.2010 - 19.09.2010
 
 
07.07.2010 - 25.07.2010